Zapachy na wiosnę i lato

Preferencje zapachowe dzielą kobiety na kilka typów. Znam osoby, które mają swój ukochany flakon perfum i używają go wiernie niezależnie od pory roku. Są też takie, które zmieniają swoje typy i poszukują wciąż czegoś nowego. U mnie wygląda to tak, że chyba nie trafiłam jeszcze na idealny zapach, ale bliżej mi do sezonowego perfumoholika. Właściwie z zasady mam problem z ciężkimi, pudrowymi i słodkimi zapachami, bo one z automatu wywołują u mnie migrenę, więc mimo podziwu dla niektórych orientalnych, intensywnych kompozycji, nie jestem w stanie sama ich używać. Mimo to, moje wiosenno-letnie zapachy to wyjątkowo rześkie i świeże propozycje, jeśli więc jesteście ciekawe, co wybieram w cieplejszym okresie- zapraszam dalej.




Moja kolekcja liczy sobie całkiem sporą (jak na mnie) ilość flakonów i powstaje zwłaszcza w momentach urodzinowo świątecznych ;). Posiadam zarówno bardziej selektywne egzemplarze, których używam "od święta", ale są tu też naprawdę przyjazne dla portfela propozycje - na przykład z z Zary. Zresztą zapachy z tej sieciówki podobno często wzorowane są na znanych, oryginalnych kompozycjach. Osobiście spotkałam się tylko z łudząco podobną odpowiedzią marki na zapach Paco Rabanne Lady Million - i tak, faktycznie były do siebie bardzo podobne. A przechodząc do konkretów mojej wiosenno letniej kolekcji:



1. Burberry The Beat, EDT - czyli zapach, który bardzo spodobał mi się w formie próbki, i wróciłam po jego pełnowymiarową wersję. Niestety, najpierw się pomyliłam i kupiłam EDP, czyli wodę perfumowaną, która okazała się być diametralnie różnym zapachem - znacznie bardziej słodka i intensywna. Nuty zapachowe to herbata, mandarynka, pomarańcza, irys. Moje wrażenia? Przede wszystkim czuję tu ulubiony, nienachalny aromat delikatnej herbaty, odrobinę osłodzony i zaprawiony cytrusami. Zapach jest bardzo lekki i świeży, kojarzy mi się z czystością i energią. Idealny na co dzień. Na minus mogę zaliczyć tylko trwałość, bo ta nie powala, ale to chyba domena tego typu kompozycji.

2. Anja Rubik Original, EDP - czyli perfumy, o których słyszała chyba większość, ponieważ to stosunkowa nowość sygnowana przez "naszą" top modelkę. Przyznam, że ten zapach mnie zaskoczył - spodziewałam się, chyba właśnie przez ambasadorkę, czegoś w innym stylu. Jeśli miałabym określić je jednym słowem, to pierwsze, jakie przychodzi mi na myśl, to że są... kwaśne. Nie w negatywnym znaczeniu - są jak zmrożone mojito, wybija się z nich taka liściasta, zielona nuta. Zresztą świadczą już o tym składniki: różowy pieprz, zielona herbata, lilia, żywice. Takie właśnie są te perfumy: chłodne, eleganckie, zdecydowane. Zapadają w pamięć i wyróżniają się w tłumie, to ten rodzaj zapachu za którym odwraca się głowę, bo jest nietuzinkowy.

3. Elie Saab Le Parfum, EDT - wyjątkowo kwiatowa i intensywna propozycja. W mojej kolekcji znalazła się przypadkiem, w formie niezwykle uroczej miniatury. Nuty zapachowe to kwiat pomarańczy, jaśmin, paczula, miód bursztynowy, drewno cedrowe i róża. To zapach wyraźnie słodszy, bardziej kwiatowy, mniej w nim rześkich, zielonych nut. Powiedziałabym też, że to zapach bardziej dojrzały, raczej dla osób powyżej 25 roku życia, albo na letnie, bardziej specjalne okazje. Chociaż pewnie to zależy od osobistych upodobań ;).

4. Calvin Klein Euphoria Spring Temptation, EDT - z tego co wiem, to limitowanka oryginalnej linii CK Euphoria. Piękny flakon typowy dla Euphorii, ozdobiony srebrnym kwiatowym ornamentem skrywa świeżą i orzeźwiającą zawartość. Kwiat gruszki, liść guajawy, różowa lilia, płatki frezji, fiołek, białe drzewo sandałowe, piżmo i ambra - uff, całkiem złożony skład. W efekcie zapach jest świeży, ale taki wibrujący, zdecydowanie nie mdły. Myślę, że to kwestia ostatnich trzech składników, które ocieplają nieco kompozycję i umacniają efekt końcowy. Butla jest tak duża, że mam ją już kilka lat i nie mogę skończyć - być może zapach zmienił już swoje właściwości, dlatego ciężko mi teraz obiektywnie je ocenić ;).

5. Zara Woman - trudno mi precyzyjnie określić, jak nazywa się ten zapach, bo mam wrażenie że to kolejne wersje podstawowej propozycji Zary dla kobiet. To woda toaletowa, która, przyznaję - wpadła mi w ręce głównie ze względu na wygląd flakonu. O ile pamiętam, cena też nie powalała na kolana, bo to koszt rzędu 30zł. Kolejny kwaskowy, świeży zapach, nieco bardziej owocowy od pozostałych. Wyczuwam w nim zapach arbuza, gruszki i ananasa. Całość ma też niestety drażniący, alkoholowy "nalot", ale czego spodziewać się po zapachu z takiej półki. Często spryskuję nim po prostu wnętrze mieszkania :D.

6. Kolejna propozycja z Zary, tym razem klasycznie Zara Rose. Jak nazwa wskazuje, zapach zbudowany jest głównie wokół aromatu róży. Ten zapach nie jest moim faworytem, bo jest dość płaski i jednolity, ale czasem wrzucam go do torebki ze względu na prosty i wygodny flakon. Ten zapach dostaniecie prawdopodobnie w stałej ofercie w Zarze.


7. Miss Dior Cherie, EDT - cukierek w kolekcji. Albo raczej - truskawka w prażonym karmelu ;). Wszystko wyjaśnia się w składzie - zielona mandarynka, liście truskawki, fiołek, różowy jaśmin, sorbet truskawkowy, skarmelizowany popcorn, leśne jagody, karmel, paczula, piżmo. Brzmi imponująco, i taka też jest ta kompozycja. Ten zapach to bardzo ciekawa konstrukcja słodkich i owocowych nut, a efekt, jaki daje ich połączenie jest naprawdę niesamowity. No i flakon, który wygląda iście królewsko... W porównaniu z pozostałymi, dość minimalistycznymi buteleczkami, ta naprawdę zdobi toaletkę. To zapach z rodzaju tych na większe okazje ;) ale wciąż świeży, młodzieńczy i nietypowy.

8. Viktor&Rolf, Flowerbomb, EDP - okej, to małe oszustwo w zestawieniu. Dla mnie Flowerbomb ani trochę nie jest lekki, musujący i odpowiedni na letnie upały, ale jednak, jak nazwa wskazuje - to kwiatowa bomba. Po raz kolejny jednym z ważniejszych składników zapachu jest herbata i bergamotka, zapewniające ciepłą podstawę, ale tu na dodatek mamy jeszcze arabski jaśmin, orchideę, frezję, różę i paczulę. Te perfumy to faktycznie mocne, kwiatowe uderzenie - są bardzo ciepłe, intensywne i nie tak lekkie, jak pozostałe, ale też bardzo trwałe i z ogonem, który ciągnie się za nami roztaczając aurę luksusu i elegancji. Przynajmniej tak je interpretuję ;). Na dzień raczej nie, na wieczór, nawet wiosenny - jak najbardziej tak. 

9. Halle Berry Closer, EDP - w tle za wysokopółkowymi perfumami wychyla się nieśmiało zapach sygnowany nazwiskiem aktorki, który dorwałam w Rossmannie. Nie zwróciłabym raczej na niego uwagi, i w sumie nie pamiętam jak to się stało, ale cieszę się, że jednak wpadł w moje ręce. Z zasady propozycje zapachowe celebrytek, aktorek czy piosenkarek nie przypadają mi do gustu, przeważnie są słodkie, kwiatowe i nijakie. Closer bardzo mnie zaskoczyły, spotkałam się nawet z opinią, chyba na Wizażu, że to zapach "chłopca z dyskoteki" ;) i wiem, co autorka komentarza mogła mieć na myśli. Chodzi o to, że Closer to nie kobiece, kwiatowe pachnidełko, raczej bardzo eleganckie, nieco męskie w wyrazie perfumy: bardzo czyste, świeże i proste. Zawdzięczają to zapewne obecnemu w składzie ozonowi, znajdziemy tu też dzikie maliny, lilię czy cedr. Są lekko drzewne, kwaskowe w pierwszym odczuciu, ale osładzają się po czasie. Idealne do pracy, na egzamin, na każdą sytuację, gdy chcemy czuć się pewnie i profesjonalnie.

 To by chyba było na tyle - wyszła mi z tego wiosenna dziewiątka, ale żeby było tak okrągło, to jako nr.10 mogę zdecydowanie zaliczyć świeże, wiosenne kwiaty - tu akurat konwalie ;) Jestem bardzo ciekawa, czy znacie któryś z "moich" zapachów, a może Wasze wrażenia na temat któregoś są zupełnie inne? Bo perfumy to przecież kwestia osobistej interpretacji, i każdy odbiera je inaczej :)

Etykiety: , , , , , , , , , , ,