Jesienne cukierki - przegląd nowości Catrice

Od ostatniego wpisu, który wylądował tu w sierpniu, lato praktycznie zdążyło zamienić się w raczkującą jesień. Nie należę do osób, które jakoś specjalnie lamentują w kierunku odchodzącego lata, bo naprawdę lubię jesień, a dodatkowym powodem są nowe kolekcje w sklepach i drogeriach, a te jesienne są według mnie po prostu najciekawsze z całego roku. Jasne, może to nic nowego że króluje szarość, burgund i khaki, ale to kolory mi najbliższe i zawsze znajdę wśród nich coś dla siebie. Tym bardziej, gdy w moje ręce trafiło kilka nowości od Catrice, zanim zdążyłam je otworzyć i pomacać wiedziałam, że są w moim guście. W dalszej części wpisu dowiecie się, czy pierwsze wrażenie sprawdziło się przy bliższym poznaniu.
















Nowości Catrice to, jak wspomniałam, teoretycznie nic przełomowego, bo kolorystyka i formuły nie zrewolucjonizują Waszych kosmetyczek, ale na pewno wpadną w oko niejednej fance jesiennych barw. Dominuje bordo z domieszką fioletu, złociste beże i brązy które wdzięcznie podkreślą blaknącą po lecie opaleniznę. Ale po kolei.

POTRÓJNE WYPIEKANE CIENIE DELUXE TRIO EYESHADOW
odcienie: 010 Antique C'est Tres Chic, 030 Rose Vintouch

Jeśli chodzi o kolory, to mój wzrok padł najpierw właśnie na te małe, potrójne paletki. Jestem zwolenniczką kosmetyków wypiekanych, cenię je za wygodne, niepylące formuły i dobrą pigmentację. W tym przypadku podoba mi się kompaktowość zestawów i udane zestawienie kolorów, co w gotowych paletach bywa często problemem. Cienie w paletce nr 010 to dwa złociste brązy, jaśniejszy i ciemniejszy, i jasny, perłowy krem. Z powodzeniem zmajstrujemy nimi pełny makijaż oka, zarówno dzienny, jak i bardziej wieczorowy, dokładając solidniej najciemniejszego brązu. Wykończenie z lekkim, zdrowym połyskiem, bez drobinek, odrobinę metaliczne. 030 Rose Vintouch to kwintesencja jesieni - kolory dojrzałych wrzosów, w eleganckiej, fioletowo bordowej tonacji. Najjaśniejszy cień przypomina ten z sąsiedniej palety, ma jednak delikatnie różowy ton. Nadaje się świetnie do nakładania na całą górną powiekę, dla wzmocnienia efektu polecam robić to na mokro. Bardzo otwiera spojrzenie i nadaje mu świeżości, a jako posiadaczka brązowych oczu nie mogłam nie zachwycić się tą kolorystyką. Forma takich małych, okrągłych wypiekanych cieni przypomina mi do złudzenia te pojedyncze róże z Bourjois.






TRWAŁY FLAMASTER DO BRWI, odcień 030 Chocolate Brow'nie

Jako niestrudzona poszukiwaczka idealnego produktu do brwi, na każdą nowość w tej kategorii zwracam zawsze uwagę. Flamaster Catrice to spora innowacja, bo po cieniach, kredkach czy pomadach wiem już, czego się spodziewać, a tutaj, przyznaję - byłam zaskoczona. Po pierwsze, precyzja aplikacji. To nawet nie tyle flamaster, co cienkopis, podobny do popularnych od jakiegoś czasu eyelinerów w pisaku. To nie będzie kosmetyk dla wszystkich, bo przy bardzo delikatnych brwiach, poszukując jedynie ogólnego wypełnienia, może być zbyt precyzyjny. Jeśli jednak zależy Wam na dokładnym uzupełnieniu ubytków, nadaniu kształtu lub dorysowaniu pojedynczych, cienkich jak igła włosków - to coś dla Was. Testuję go na razie krótko, ale w kwestii trwałości zapowiada się niesamowicie - kilka kresek na dłoni, po 30 sekundach próba ich starcia i ... nic. Woda w żaden sposób mu niestraszna, dopiero tłusty płyn do demakijażu daje radę. Kolorystyka jest dość szeroka, mój odcień jest średnio ciemny, bez rudych tonów, sprawdzi się raczej u szatynek. Muszę przyjrzeć się bliżej pozostałym dwóm, zwłaszcza najjaśniejszemu.




PŁYNNA POMADKA SHINE APPEAL kolor 060 Marry Berry

Płynna pomadka/błyszczyk w intensywnym, fioletowo-bordowym kolorze. Cała gama kolorystyczna jest bardzo obfita i zawiera aż 12 odcieni, jednak ten wydał mi się zdecydowanie najbardziej adekwatny do pory roku. Nie fuksja, nie jaskrawy róż, a właśnie taki zgaszony, ciepły fiolet. Chociaż ilość odcieni nude, brązów i róży też kusi. Właściwości typowe raczej dla błyszczyka, chociaż plus za to, że mimo lustrzanej tafli koloru nie klei się i zostaje na miejscu całkiem przyzwoicie jeśli chodzi o czas. Podoba mi się z jakiegoś powodu opakowanie, zamyka się też na słyszalny klik więc nic się nie wyleje. Aplikator gąbkowy, bardzo elastyczny. Zawiera też witaminę E, więc w chłodniejsze dni powinna dodatkowo pielęgnować usta.


LAKIERY Z SERII ULTIMATE COLOR 
94 It's a Very Berry Bash
99 Sweet Macaron Sin


Z lakierami Catrice chyba nigdy nie miałam do czynienia. Zwłaszcza w ostatnim czasie, po przerzuceniu się na hybrydę, praktycznie omijam tę kategorię w drogeriach. Nowa formuła lakierów Catrice to przede wszystkim nowy, szeroki pędzelek - przypomina mi ten z lakierów Rimmel, co w przypadku klasycznych lakierów jest zbawienne, bo wystarczą dwa machnięcia i gotowe. Jeszcze ich nie testowałam na sobie, ale wakacyjna hybryda już prosi się o zmianę, więc z ciekawości na pewno ich użyję. Moje kolory to zbliżona do odcienia pomadki czerwień zbliżona do koloru wina, z kroplą różu, i sweterkowy, beżowo-różowy jasny nude. Mam nadzieję, że ten ostatni będzie dobrze krył, bo nie przepadam za takimi odcieniami w wersji transparentnej.

MINERALNY PUDER BRĄZUJĄCY SUN GLOW - 010 Golden Light

Kolejny wypiekany produkt, więc u mnie punkt na starcie. Obecnie, z racji powakacyjnej opalenizny na poziomie Mac NC30 trudno mi obiektywnie ocenić ten produkt, ale wiem że większość z Was jest znacznie bledsza. Na pewno podoba mi się tutaj konsystencja - lekko kremowa, satynowa, przyjemnie się nabiera na pędzel i aplikuje bez problemu. W moim przypadku zdecydowanie do ocieplania twarzy sporymi, kolistymi ruchami. Kolor jest dość jasny jak na brązer, lekko miodowy, ale ja nie należę do radykalnych zwolenniczek chłodnych, szarych brązerów i myślę, że w większym lub mniejszym natężeniu może pasować do wielu karnacji. Plus za obecność minerałów w składzie.



VOLUMIZING LIP BOOSTER 
Czyli powiększający błyszczyk do ust. Do produktów powiększających, odchudzających czy innych -ących podchodzę z dużym dystansem, a tutaj za efekt powiększenia odpowiada znany mi kiedyś z błyszczyków Avon drażniący składnik, powodujący lekkie, mroźne mrowienie na powierzchni ust. Nie zauważyłam spektakularnego napompowania ust w stylu Kylie Jenner, ale sam produkt ładnie wypełnia wszelkie załamania i pokrywa usta mleczną, lekko różową taflą, i w tym znaczeniu na pewno poprawia wizualnie ich kondycję.

Uff, tak wygląda przegląd wybranych nowości na jesień od Catrice, chociaż pozostał jeszcze jeden produkt, który intensywnie testuję, a któremu chcę poświęcić osobny wpis i pokazać go w kontekście propozycji innych marek. Dajcie znać, czy macie jakiegoś swojego faworyta, lub coś Was zainteresowało - ja na pewno bliżej przyjrzę się flamastrowi do brwi i będę poddawać próbom cienie. Na pierwszy rzut oka jednak wszystko zapowiada się obiecująco.

Etykiety: , , ,