Muszę przyznać, że nie jestem jakąś specjalną zwolenniczką tych gumek ze względu na ich design - wydaje mi się, że odpowiednio dobrane pod kolor włosów klasyczne gumki, lub te z ozdobnymi elementami z metalu (typu ring) wcale nie prezentują się źle, a przeciwnie - nie udają na włosach tego, czym nie są, i zdobią upięcie czy kucyk. Plastikowo- gumowe Hair Springs (tak nazywa się wersja Biedronkowa) kupiłam za 9,99zł (zestaw Invisibobble, również 3 sztuki - 14,99zł) w kolorze przezroczystym - bo też najmniej rzuca się on w oczy i zwraca na siebie uwagę. Jeśli znacie klasyczne gumki-niewidki, to tutaj kładąc je obok siebie trudno dostrzec różnicę w wyglądzie lub wykonaniu. To również elastyczny, rozciągliwy materiał, o podobnym stopniu "skręcenia" - może nawet odrobinę mniej podatny na rozciąganie, co okazuje się w trakcie noszenia i jest aspektem pozytywnym. Podobno patentem na przywrócenie gumkom bardziej zbitego kształtu jest zanurzenie ich w ciepłej wodzie - ale nie próbowałam.
Kwestia ich wyglądu i tego, jak prezentują się na włosach jest tak naprawdę zupełnie indywidualną sprawą, jednak co kluczowe w ich przypadku to... działanie. Ja po obietnicach z nimi związanych oczekiwałam, że moje bardzo łatwo podatne na odkształcenia włosy nie będą po 2-3 godzinach spłaszczone w tym miejscu, gdzie ściskała je gumka i pozwolą się rozpuścić nawet po dość mocnym kucyku.
Przyznam, że po pierwsze: gumki można zawinąć nawet trzykrotnie wokół własnej osi, przez co uzyskany koński ogon jest naprawdę dobrze umocowany i nie przypomina oklapniętego, smętnie zwisającego pasma włosów, ale jest ładnie odbity od głowy i zachowuje kształt przez dłuższy czas. Gumki nie ciągną włosów - nie ma tu mowy o pojedynczo zaplątanych kosmykach, które boleśnie zaplątują się w klasycznych gumkach np. wokół metalowych elementów. W kwestii odgnieceń - faktycznie, nie powstają tak wyraźne linie, jak zazwyczaj, ale co dodatkowo istotne - nie boli mnie po prostu głowa, gdy je noszę. Znacie na pewno to uczucia zbyt mocno ściśniętego kucyka ;) tutaj nawet przy mocnym uchwycie gumki, nie ma efektu ściągnięcia skóry głowy. Tworzywo, z którego są wykonane jest dość porządne - używałam ich już wiele razy, nie oszczędzając ich i rozciągając ile się da (okej, nie tylko na włosach - gdy czasem zakładam je na nadgarstek w ciągu dnia, trudno się nimi nie bawić i nie obracać w palcach) i żadna z nich nie pękła, nie zmieniła swojej grubości ani nie utraciła znacznie sprężystości.
Gumki te sprawdzają się w moim przypadku głównie dla ujarzmienia włosów w luźny kok, lub wtedy, gdy są jeszcze wilgotne i związuję je w bardzo wysoki kucyk dla nadania objętości przy naturalnym wysychaniu. Wtedy faktycznie nie pozostawiają na włosach śladów, nie szarpią ich i są właściwie bezproblemowe. Sądzę, że posiadaczki mniej porowatych włosów, o bardziej lejącej, śliskiej strukturze, mogą mieć z nimi jednak problem polegający na ześlizgiwaniu się i zsuwaniu z włosów. Generalnie w porównaniu z klasycznym oryginałem wypadają w mojej ocenie identycznie, a jedyna wyraźna różnica to cena - choć nie ma tu specjalnej przepaści. Sądzę, że to kwestia niespecjalnie kosmicznej technologii, którą nietrudno naśladować. Jeśli polubiłyście się z Invisibobble, to śmiało sięgajcie po Biedronkowy zamiennik.
>>> Gumki możecie też znaleźć tutaj
Gumki Hair Springs